piątek, 12 stycznia 2007

Same samozapłony dziś...

Konkretnie dwa. Jeden był wynikiem doświadczenia. Drugi przypadkowy i dość niebezpieczny.

Jako, że wczoraj zaopatrzyłem się w odrobinę gliceryny, postanowiłem sprawdzić jej działanie na manganian(VII) potasu. Oczywiście wiedziałem, że dojdzie do samozapłonu, lecz chciałem tego doświaczyć.

Potrzebne były:
Sprzęt:
-parowniczka porcelanowa [posłużyła jako zwykła "miseczka"].

Odczynniki:
-KMnO4,
-C3H5(OH)3 gliceryna.

Przebieg:
Po polaniu odrobiny KMnO4 kroplą gliceryny w parowniczce doszło do zapłonu KMnO4. Nie palił się płomieniem, ale słychać było, że zachodzi reakcja. Towarzyszyło temu wydzielanie ciepła.

Teraz czas na drugi przypadek. To będzie coś z serii "chemia w praktyce". Zostałem poproszony o sklejenie "kapcia", który się rozkleił:) Uzyłem kropelki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy z polanego klejem "kapcia", a dokładniej tych niezidentyfikowanych bliżej włókien, które miał w środku, zaczął unosić się drażniący oczy dym!

Dzień pełen przygód, nie ma co.

Zapomniałbym. Dziś przeniosłem cały swój laboratoryjny dobytek to nowego lokum, czyli większej szafki. Powodem przeprowadzki było to, że w starym miejscu nie mieściły się już odczynniki, nie mówiąc o szkle, które trzymałem w pokoju. Teraz warunki są o niebo lepsze. Lepsze oświetlenie, więcej miejsca i co najważniejsze, wszystko na wysokości wzroku, nie łydek. Fotka wkrótce, a to dlatego, że jutro dostanę swój długo wyczekiwany aparat cyfrowy, dzięki któremu fotki probówek będą już ostre:)

Pozdrawiam.

Brak komentarzy: