poniedziałek, 29 stycznia 2007

Wielki powrót z kubusiowopomarańczową ceglastą czerwienią w tle

Witam po dość długiej przerwie. Swoją drogą ciekawi mnie, czy ktoś w ogóle to odczuł zaglądając tu... Ale cóż, przynajmniej nie jestem zarzucany komentami w stylu: "kiedy następny post, zapraszam do siebie", jak to ma miejsce pewnym innym serwisie blogowym.

Powody przerwy. Pewnie nie ma się czym chwalić [a może?]. Zdarzył się mały wypadek. Chętnych poznania szczegółów chętnie z nimi zapoznam. Teraz ważne, że ręka się goi, a po oparzeniu wkrótce nie będzie śladu ;) Czytelników z rodziny [pozdrowienia dla Tomka] proszę o nie wgłębianie babci i dziadka w szczegóły ;)

Teraz o "powrocie". Poniedziałek. Koło chemiczne. Próba Trommera. Pod wpływem Cu(OH)2 i ciepła roztwór glukozy zmienia barwę na ceglastoczerwony. Doświadczenie to ukazuje właściwości redukujące glukozy.

Potrzebne były:
Odczynniki:
-NaOH,
-CuSO4,
-woda,
-C6H12O6 glukoza.

Standardowe szkło laboratoryjne i podstawowe przyrządy.

Przebieg:
Na początku należało wytworzyć a następnie odsączyć osad wodorotlenku miedzi(II). Jest to prosta reakcja wymiany podwójnej:
CuSO4 + 2NaOH -> Cu(OH)2 + Na2SO4

Odsączony Cu(OH)2 trafił później do probówki z roztworem glukozy i został podgrzany. I tu niespodzianka. Zamiast ceglastoczerwonego, roztwór przybrał barwę "Kubusia" [classic - banan, marchew, jabłko]. Niemniej jednak, pani profesor potweirdziła, że reakcja zaszła, a próba się udała.

Podsumowując. Koniec z mieszaninami pirotechnicznymi. Narazie. Teraz czas na poważne, przemyślane eksperymenty. I pomyśleć, że gdyby zapałka była dłuższa...

P.S. Podczas ferii udało mi się z pomocą fachowej ręki zbudować statyw na probówki. Opis i fotka wkrótce.

niedziela, 14 stycznia 2007

Garażowe zdobycze

Dziś, podczas wizyty u dziadków, wybrałem się do "dziadkowego" garażu w poszukiwaniu wierteł piórowych, które miałyby posłużyć mi do zrobienia statywu na probówki. Wiertła znalazły się później, ale przy okazji natknąłem się na cylinder miarowy 100ml tajemniczej marki "Wołomin":) No cóż, przygarnąłem, bo jakżeby inaczej. Później okazało się, że babcia ma jeszcze kolbę stożkową 500ml służącą jako wazon na kwiaty... Udało mi się ją przekonać, że Jena'owskie szkło odporne na wysokie temperatury marnuje się w ten sposób, więc i tą kolbę "przygarnąłem":)

Poniżej obiecane zdjęcia nowej szafki laboratoryjnej:

Papa.

piątek, 12 stycznia 2007

Same samozapłony dziś...

Konkretnie dwa. Jeden był wynikiem doświadczenia. Drugi przypadkowy i dość niebezpieczny.

Jako, że wczoraj zaopatrzyłem się w odrobinę gliceryny, postanowiłem sprawdzić jej działanie na manganian(VII) potasu. Oczywiście wiedziałem, że dojdzie do samozapłonu, lecz chciałem tego doświaczyć.

Potrzebne były:
Sprzęt:
-parowniczka porcelanowa [posłużyła jako zwykła "miseczka"].

Odczynniki:
-KMnO4,
-C3H5(OH)3 gliceryna.

Przebieg:
Po polaniu odrobiny KMnO4 kroplą gliceryny w parowniczce doszło do zapłonu KMnO4. Nie palił się płomieniem, ale słychać było, że zachodzi reakcja. Towarzyszyło temu wydzielanie ciepła.

Teraz czas na drugi przypadek. To będzie coś z serii "chemia w praktyce". Zostałem poproszony o sklejenie "kapcia", który się rozkleił:) Uzyłem kropelki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy z polanego klejem "kapcia", a dokładniej tych niezidentyfikowanych bliżej włókien, które miał w środku, zaczął unosić się drażniący oczy dym!

Dzień pełen przygód, nie ma co.

Zapomniałbym. Dziś przeniosłem cały swój laboratoryjny dobytek to nowego lokum, czyli większej szafki. Powodem przeprowadzki było to, że w starym miejscu nie mieściły się już odczynniki, nie mówiąc o szkle, które trzymałem w pokoju. Teraz warunki są o niebo lepsze. Lepsze oświetlenie, więcej miejsca i co najważniejsze, wszystko na wysokości wzroku, nie łydek. Fotka wkrótce, a to dlatego, że jutro dostanę swój długo wyczekiwany aparat cyfrowy, dzięki któremu fotki probówek będą już ostre:)

Pozdrawiam.

czwartek, 11 stycznia 2007

Nowe doświadczenia, nowe nabytki

Dzisiejszy dzień wprost przepełniony był chemią. Dosłownie i w przenośni.

Na początek koło chemiczne. Wiadomo, jak co czwartek. Tak jak poprzednio, praktyka laboratoryjna. Na początek wykonałem doświadczenie nazywające się "błędne ogniki". SiO2 i Mg zmieszałem w stosunku ok. 1:1, wsypałem do probówki i zacząłem ogrzewać w płomieniu palnika. Reakcja zaszła, kiedy mieszanka rozżarzyła się do czerwoności, a potem zgasła. Przereagowaną mieszankę wsypałem do zlewki z HCl. Co chwilę na powierzchni pojawiały się strzelające płomyczki. Efekt był całkiem ciekawy. Z założenia powinno trwać to kilkanaście minut, w moim przypadku nei trwało. Myślę, że przyczyna leży w niedokładnym rozdrobnieniu SiO2 i Mg. Niestety, nie potrafię rozpisać równań reakcji, może kiedyś się pojawią.

Drugim, dosyć nieodpowiedzialnym eksperymentem był wyczyn kolegi. Sposób wykonania był niezwykle prosty. Jednak każdy, kto wie, jakie będą skutki, nie przeprowadziłby tej reakcji. Chodzi tu o wrzucenie kryształków KMnO4 do HCl. Nie bylo by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie wytworzony chlor, który czuć było w całej szkole.
2KMnO4 + 16HCl -> 5Cl2 + 2MnCl2 + 2KCl + 8H2O

Powiadają, że od przybytku głowa nie boli. Mi przybyło dziś nieco sprzętu i odczynników. Spis poniżej:
- gliceryna,
- błękit alkaliczny 6B,
- siarczan(VI) miedzi(II),
- 2 łapy do statywu laboratoryjnego,
- łapa do kolb,
- 2 łapy do probówek,
- statyw na probówki.
Pełen spis inwentarza już wkrótce.

Nara.

wtorek, 9 stycznia 2007

Pierwsze niepowodzenia

Nie chodzi tu o porażkę sensu stricte chemiczną, aczkolwiek chemii doświadczalnej, szczególnie domowego jej wydania, w jakiś sposób dotyczącą.

Dziś zabrałem się za konstruowanie statywu na probówki. Niestety, prace zmuszony byłem zakończyć przedwcześnie, ponieważ przez nieuwagę źle wyciąłem jeden z otworów, przez co cała górna płyta nadaje się do wyrzucenia. Na szczęście mam zapasowe listwy, więc pewnie da się to zrobić jeszcze raz. Niemniej następnym razem chyba poproszę tatę o pomoc.

Pocieszający może być fakt, że jutro spodziewam się dostać gotowy już statyw na probówki oraz łapy do statywu laboratoryjnego.

See ya.

poniedziałek, 8 stycznia 2007

Brązowy gaz i paliwo ze śmieci

Na wstepie zaznaczam, że żadnego paliwa z odpadów nie wytworzyłem. Narazie. Ale po kolei.

Dzień zaczął się wcześniejszą niż zwykle pobódką, by, jak co poniedziałek [i czwartek] udać się do szkoły wcześniej na koło chemiczne. Dziś pierwsze zajęcia z praktyki laboratoryjnej. Na pierwszy ogień poszło udowadnianie amfoteryczności tlenków i wodorotlenków. Oprócz lekkiego pieczenia na lewej dłoni [kwas solny, niestężony], nie było zbyt ciekawie. Zaczęło się później, kiedy bardziej doświadczeni koledzy pokazali nam kilka ciekawych, głównie z powodu wyglądu, doświadczeń. Najpierw było rozpuszczanie miedzi w kwasie azotowym(V), z przepięknym zielonym kolorem roztworu, a także wydzielającym się brązowym gazem o wdzięcznym wzorze NO2. Później reakcja potasu z wodą. Potem był już tylko dzwonek, sprzątanie i powrót do szkolnej codzienności, pozbawionej jakichkolwiek barw. Na marginesie: to było moje pierwsze w życiu spotkanie z kolorowym gazem.

Zainteresowanym chemią polecam lekturę tego newsa:
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=28434&wid=8672491&rfbawp=1168269160.183
a potem przejrzenia tej witryny:
www.tokarz.pl
Mnie zaintrygowało.

Wczoraj mój inwentarz szkła laboratoryjnego pomniejszył się o parowniczkę [szklaną]. Stłukła się.

Dzień się nie kończy, więc może jakiś opis doświadczenia zawita jeszcze dziś na bloga. Tymczasem zabieram się za robienie statywu na probówki home-made.

sobota, 6 stycznia 2007

Tabela rozpuszczalności mnie okłamała?

Każdy pewnie wie, co to takiego jest tabela rozpuszczalności soli i wodorotlenków. W przeciwnym wypadku pozostaje mi tylko przywołać znane polskie internetowe przysłowie: "Google nie gryzą". Ale do rzeczy.

Po przeprowadzeniu doświadczenia z drzewkiem w probówce [patrz poprzedni post], zaintrygowało mnie to że w reakcji siarczanu(VI) manganu(II) z krzemianem sodu nie wytrącił się pięknie różowoczerwony osad krzemianu manganu(II). Pomyślałem, że to dlatego, że reakcja ta nie zachodziła całkowicie w roztworach wodnych [MnSO4 nie był roztworzony]. Postanowiłem przeprowadzić prostą reakcję wytrącania według schematu:
MnSO4 + Na2SiO3 -> MnSiO3 + Na2SO4
z użyciem obu soli pięknie wymieszanych z wodą.

Rozczarowałem się. Osad co prawda był, ale przypominał bardziej... ze względów przyzwoitości nie powiem co. W każdym razie na pewno nie miał w sobie nic z "różowoczerwoności". Czyżby więc tabela kłamała?

Tak to jest kiedy podręczniki do chemii pisze ktoś o nazwisku Styka-Wlazło ;)

Chemiczny ogródek, podwodny ogródek

A raczej podszklanowodny ogródek. Dlaczego? Dowiecie się z dalszej lektury.
Doświadczenie to zaczerpnąłem z jednej ze stron opisujących ciekawe eksperymenty chemiczne, a wykonałem po cudownym olśnieniu: "Eureko, ja mam te odczynniki!". Polega ono na wyhodowaniu w probówce "roślinek", które rosną z jednego kryształka soli metalu ciężkiego.

Potrzebne były:
Szkło i sprzęt:
-statyw,
-probówka i korek do niej,
-zlewka,
-lejek.

Odczynniki:
-woda,
-Na2SiO3 szkło wodne,
-Fe2SO4*7H2O,
-MnSO4.

Wykonanie:
Szkło wodne rozcieńczyłem wodą w stosunku 1:1. Tak przygotowany roztwór "powędrował" do probówki. Później wystarczyło dodać już tylko po jednym kryształku każdej z dwóch soli i, voilà, "roślinki" zaczęły "kiełkować".

Reakcje, jakie zaszły w probówce przedstawiają równania:
FeSO4 + Na2SiO3 -> FeSiO3 + Na2SO4
MnSO4 + Na2SiO3 -> MnSiO3 + Na2SO4

Opis procesu: [www.uwm.edu.pl]
"Podczas reakcji roztworu szkła wodnego z jonami metali tworzy się półprzepuszczalna membrana, zbudowana ze słabo rozpuszczalnych w wodzie krzemianów tych metali.[...]Stężenie rozpuszczonych soli metali jest większe w przestrzeni pomiędzy kryształami a membraną niż w pozostałej części roztworu. Do przestrzeni tej w celu wyrównania stężeń dyfunduje woda. W związku z tym wokół kryształów wzrasta ciśnienie osmotyczne, membrana rozszerza się aż w końcu pęka. Utworzony otwór natychmiast wypełnia się solami metali i formuje się ponownie membrana. W ten sposób "roślina" rozrasta się."

A jeśli ktoś nadal nie rozumie, dlaczego użyłem słowa "podszklanowodny", no cóż... niech przeczyta listę odczynników i przebieg doświadczenia jeszcze raz. See ya.


piątek, 5 stycznia 2007

Denaturacja białek

Przyszedł czas na pierwszy opisany tu eksperyment. Zmuszony byłem czekać z jego wykonaniem aż do piątku, ponieważ nie posiadam swojego własnego statywu laboratoryjnego, toteż musiałem tenże pożyczyć od pewnej nauczycielki z pewnej szkoły [dane zastrzeżone]:)

Do doświadczenia potrzebne były:
Szkło i sprzęt:
-statyw,
-5 fiolek [ca. 4ml] z korkami,
-kilka zlewek,
-kilka kolb,
-strzykawka,
-lejek.

Odczynniki:
-woda,
-C2H5OH etanol [denaturat],
-Pb(NO3)2,
-ZnSO4*7H2O,
-FeSO4*7H2O,
-białko jaja kurzego,
-żółtko jaja kurzego.

Przebieg:
Niektórzy pewnie wiedzą, innym trzeba wytłumaczyć. W doświadczeniu tym chodziło o sprawdzenie, jak ścianają się białka, a robią to one pod wpływem: alkoholi, stężonych kwasów, zasad, formaliny, soli metali ciężkich, temperatury.

Do 4 fiolek nalałem ca. 1ml roztworu białka jaja, do piątej - żółtka.
Do pierwszej fiolki dodałem etanolu.
Do drugiej dodałem roztworu azotanu(V) ołowiu(II).
Do trzeciej dodałem roztworu siarczanu(VI) cynku.
Do czwartej dodałem roztworu siarczanu(VI) żelaza(II).
Do piątej fiolki dodałem również etanolu [ta próba miała na celu jedynie zbadanie, jak dużo białka jest w żółtku jaja kurzego]

Wyniki:
Okazały się dla mnie bardziej niż zadowalające.
We wszystkich czterech pierwszych fiolkach wytrąciły się osady ściętego białka, przy czym:
-osad w pierwszej był największy i utrzymywał się na powierzchni, powodując utrzymywanie się nieściętego białka pod nim i uniemożliwienie zamieszania zawartością poprzez wstrząśnięcie,
-osad w drugiej był porównywaly wielkością z pierwszym, ale opadł na dół,
-osady w trzeciej i czwartej fiolce były nieznaczne i ulegały rozbiciu na maleńkie cząstki przy wstrząśnięciu
Co się tyczy piątej fiolki, wyniki są niejasne, ponieważ denaturacji mogło ulec białko jaja, a nie żółtko [oddzielanie białka od żółtka metodą "do ciasta" nie jest zbyt dokładne]

Wnioski:
Alkohol najbardziej niszczy białka w naszym organizmie. Zanika funkcja biologiczna, chociaz rola odżywcza się nie zmienia. Ale białko bez działania biologicznego jest jak żołnierz bez karabinu :).
Spaliny, czyli związki ołowiu też źle wpływają na białka. Na to jednak nie mamy wpływu.

Coż mogę rzec, był to bardzo udany i ciekawy zarazem eksperyment.

poniedziałek, 1 stycznia 2007

Blog trochę inny

Jak w temacie. Nie jest to pamiętnik, w którym wypisuje się bzdury na temat dobrych i złych dni swojego życia.

Wirtualny dziennik laboratoryjny. Powstał po to, byście mogli wiedzieć, jakież to ciekawe rzeczy robię sobie w wolnych chwilach, a takowych jest coraz więcej i są coraz ciekawsze.

Special thanks dla tych, bez których żadnych zabaw z chemią by nie było:)